Zarys mojej codzienności

Witajcie!!
Po jednej rozmowie, zrozumiałem że, jest to, bardzo ważne, że mało piszę o tym co dzieje się w moim życiu.
Więc czyniąc dla siebie, bo też mi tego brakowało, napiszę parę słów, jak mi mija dzień, może opiszę kilka ostatnich dni.
Nie będę wracał do mojego wyjazdu na spotkanie otwarte, bo o tym troszkę pisałem.. tak więc zacznę od poniedziałku... co ja robiłem, to pamiętam, że bardzo źle czułem się, byłem strasznie osłabiony, nie wiem czy to przez zmęczenie, tą podróżą czy stanem zdrowia. Jednak to chyba wszystko powodowało, bowiem miałem wysokie ciśnienie i cukier we krwi, brałem leki i insulinę, i nie można było tego unormować. Dopiero wieczorem, mój nastrój zmienił się, polepszyło się. Tego dnia byłem, u pani doktor na spotkaniu, pogadałem, troszkę lepiej poczułem się, było fajnie, nie wiadomo kiedy godzina minęła.. opowiedziałem swoje refleksje na temat spotkania otwartego i wszystkich problemów, które dotknęły mnie związku z tym wyjazdem... ważne to, że wszystko dobrze się poukładało i wróciło do normy. Czasami Bóg działa w różny sposób.. Chwała mu za to..
Po lekarzu, mieliśmy wizytę u koleżanki- kuzynki Andrzeja, w sprawie jego hobby drzewa genealogicznego, rozmawiali, ja nie miałem tematu, bowiem nie orientuję się w tym wszystkim.. może kiedyś tą pałeczkę od Andrzeja dostanę i będę dokańczał jego dzieło. W sumie to jest wielkie dzieło, bowiem jego badania, spisywanie z ksiąg doprowadziło, że jego drzewo genealogiczne rozrosło się do ponad 28 tys osób, w różnych częściach od strony ojca i matki.
Sama linia prosta to ponad 300 osób, sięgająca roku 1600, gdyby chciał to wszystko wydrukować, nie starczyło by miejsca w domu, na zebranie tych wszystkich lini drzewa.. fajne hobby.. muszę więcej się o ty dowiedzieć, bo to fascynujące..
ja tylko znam swoich dziadków, pradziadków, ale dalszej lini nie znam, a chętnie bym to zrobił i dowiedział się z jakiego rodu pochodzę.. może z szlacheckiego, ha ha ha :) żartuje, pewnie pochodzę z rodu chłopskiego..
powiem wam jedno co jest udukomentowane w badaniach, że w 15 pokoleniu wstecz, wszyscy jesteśmy spokrewnieni, tylko nasze nazwiska zmieniały się od czasów i okoliczności.. tak więc jesteśmy jedną wielką rodziną, nawet o tym nie wiedząc.
To tak po krótce o hobby mojego opiekuna..
Wieczorem tak po 18 tej wróciliśmy do domu, byłem zmęczony... kiedy położyłem się spać, poćwiczyłem kikuta by mięśnie nie zastały się
Kiedy leżałem odmówiłem modlitwy i zmęczony zasnąłem, głębokim spokojnym snem.. cukier unormował się, więc lepiej było spać, gorzej z ciśnieniem, ale trudno jakoś kardiolog da sobie z tym radę i nie będzie mnie często bolało serce.
       WTOREK
Obudziłem się nadal zmęczony, wstałem zrobiłem jedzenie, wziąłem leki.. nie mieliśmy w planach nic, bo wizyta u przyjaciela Roberta została odwołana... oprócz krótkiego wyjazdu do gminy, nie było nic ciekawego, jedynie to, że po rozmowie w poniedziałek z Jankiem z Irlandii, zrozumiałem istotny cel dotyczący spotkania otwartego z o. Danielem, i inaczej postrzegałem świat, bardziej zdałem się na wolę Bożą i tak mu oddawałem cały dzień.. większość czasu spędziłem słuchając muzyki, rozmawiając z Andrzejem, Robertem a jeszcze Monika na Skype zadzwoniła.. właśnie pisała do mnie.. bardzo fajna dziewczyna, miło poznawać jest nowych ludzi i być z nimi w kontakcie.
Zdrowie troszkę ustabilizowało się ciśnienie nie za wysokie, tylko gorączka wystąpiła ale to tylko z powodu stopy cukrzycowej prawej nogi, ale przeżyję to, związku z gorączką był wyższy cukier ale insuliną, dało mi się go zmniejszyć..
Dzień mijał, jak już pisałem łączyłem się duchowo z Jasną Górą i modliłem się.. wieczorkiem, rozmawiałem z Robertem i myślałem, że na Skype zadzwoni Janek ale miał gości i odłożyliśmy rozmowę na czwartek, na wieczór, wtedy pogadamy i pomodli się nad nami.. Dzień mijał w spokoju tylko więcej lekarstw musiałem, zażyć, ale trudno to uroki chorowania.. kto choruje lub nie, ten wie ile zajmuje to kontrolowanie wszystkiego..
Tego dnia kikuta nie ćwiczyłem, pisałem na blogu, siedziałem, słuchałem muzyki, rozmawiałem jeszcze z Andrzejem i Mariuszem, z byłej pracy.
Wieczorem odmówiłem nowennę pompejańską i w spokoju po miłym dniu, mimo braku kontroli nad cukrem usnąłem, powierzając mój sen Bogu
a jeszcze tego dnia miał dzwonić jeden pan w sprawie pracy dorywczej ale nie było telefonu, więc po 22 giej, położyłem się spać.
    ŚRODA
Wstałem dziś, bardziej wypocznięty z intencją, którą mam w sercu, o którą mnie proszono.. rano odmówiłem koronkę i modlitwy za dusze w czyśćcu cierpiące.. wstałem, rozpaliłem w centralnym, zmierzyłem cukier prawie w normie, jak dla cukrzyka, ciśnienie dobre, był ładny dzień, temperatura dodatnia, sprzyjała dobremu nastrojowi, mimo pochmurnego nieba, czuło się i czuje się nadchodzącą wiosnę.. pewnie was też już męczyły te mrozy i te długie dni zimowe... teraz w końcu słońce grzeje wyżej i dzień dłuższy, już za parę dni marzec.. a w marcu jak w garncu, ale przeżyjemy.. patrzyłem na pogodę 16 dniową i cały czas na plusie ma być, to dobry oznak, oznak wiosny...
Po śniadaniu, rozliczyłem swojego pita bo dostałem z ZUS, i wraz z Andrzejem zeznaniem, wysłaliśmy dziś pocztą.. oprócz wyjazdu po listy i na Msze, siedzieliśmy w domu.
Miłe było zaskoczenie jak odezwał się do mnie kolega ze studiów Wojtek, pogadaliśmy, powiedział mi jedną dla mnie ważną sprawę, ale że jeszcze nie jest dograna do stu procent, więc nie będę pisał o niej.. jak wszystko poukłada się pomyślnie napiszę.
Teraz zmierzyłem cukier dobry i siedzę przed komputerem.. rozmawiałem z Andrzejem, on teraz siedzi przy swoim komputerze i robi swoje sprawy, a ja do was piszę. rys moich dni.. jeszcze wieczorem pomodlę się, poczytam Pismo Święte i odmówię nowennę pompejańską.. wykąpię się i położę się spać..
może dziś ten pan w sprawie pracy dorywczej zadzwoni, ale czy będzie jakiś odzew nie wiem, narazie jestem w stanie bezrobocia, i stan nie zmienia się.. ale czuję i wiem, że ten czas niedługo zmieni się.
ja teraz zjem kolację, leki i później spać..
kończę słowami
POZDRAWIAM. Norbert
Chwytaj każdy dzień, bo w nim jest coś przepięknego, niech Cię nie odstraszają smutki, ale szukaj w każdej minucie małą cząstkę radości.
Dobrej nocki...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Piękno Maryi The beauty of Mary

Nasza codzienność. Our everyday life.

Życie!!!