Uciekajmy się do Maryi, depczącej głowę węża- szatana
Śmiało więc mówić możemy: Pan jest wspomożycielem moim, nie ulęknę się, bo cóż może mi uczynić człowiek? ( Hbr 13,6 )
Witajcie!!
Dziś wstałem rano, po godzinie 7 mej, w końcu wyspałem się, i czuję się, lepiej, tylko pogoda paskudna, pada często deszcz, i jest zimno, mimo, że pokazuje, że jest 8 stopni na plusie, teraz wieczorem, oczywiście, jest zimniej, ale mamy już wiosnę.
Rano, gdy wstałem wziąłem leki, które rano zażywam, wypiłem kawę, by obudzić się, i zjadłem, po insulinie śniadanie. Później, rozmawiałem z mamą, która była jak zwykle niezawodna w swoich poglądach, trudno to mój Krzyż, brak zrozumienia i chęci współpracy, ale codziennie modlę się za nią, by dostrzegła w tym ciemnym tunelu co jest, światełko Nadziei. Czas pokaże, modlitwa wszystko zmienia i leczy zranienia, oddaję to wszystko Jezusowi i Maryi, Oni pomogą.
Tak na marginesie, jeśli pojawią się błędy, wybaczcie, ale coś popsuło się w zamieszczaniu postów na blogu, i nie pokazuje, czy jest ę, ą, ś, ć, i inne znaki, czy są, w wyrazie, tylko pokazuje, że nie ma błędów.
Wybaczcie, też, że często nie piszę, ale to dlatego, że biorę, takie leki, po których na chwilę czuję się, dobrze a za chwilę, czuję się, jakbym dźwigał ciężary, i nie jestem wstanie nic napisać. Takie to moje życie, jak nie wysoki cukier, to ciśnienie krwi, lub źle czuję się ogólnie, ale nie rozpaczam inni, mają gorzej, w ogóle, nie mogą chodzić, lub bardzo cierpią, i nie użalają się nad swoim losem, i ja przyjmuję moje Krzyże codzienności, i polecam je Jezusowi Miłosiernemu i Matce Bolesnej, bo Oni, rozumieją, co to cierpienie. Jednak z cierpienia, po prze analizowaniu za, i przeciw, odnajduje się np. w mojej sytuacji, radość, bo dzięki temu, mogę być blisko Jezusa Ukrzyżowanego, i w Wielkim Poście, uczestniczyć w Jego Męce, a później Zmartchwywstaniu.
Wiem, że Jezus, nie odmówi, nikomu niczego, jeśli, będzie Go, prosił, przez Jego Mękę, także wielokrotnie będę czynił to, pisał, że Maryja jest Naszą Królową, i w tym czasie Postu, odmawiajmy Różaniec, módlmy się, bo Ona jest najkrótszą Droga do Jezusa i Zbawienia.
O miłości, Maryi, można powiedzieć wiele, ale wystarczy jedno westchniecie do Niej, jedno Zdrowaś Maryjo, jeden dziesiątek Różańca, lub cały Różaniec Święty, by Ona uprosiła wiele łask u Jezusa. Tylko, trzeba otworzyć, Jej swoje Serce, by tam weszła i otoczyła nas, mnie, Ciebie, płaszczem Macierzyńskiej Miłości.
Ja do końca swojego grzesznego życia, będę opowiadał i mówił o miłości, Maryi, względem nas ludzi, Jej dzieci, bo z Testamentu Krzyża, Ona jest naszą Matką, więc do kogo mamy się uciekać, jak nie do Mamy, więc uciekajcie się do Niej, a zobaczycie, jak Wasze życie, będzie się zmieniało na lepsze.
Cierpienia, będą namiastką tylko Nieba, Raju, nie momentem przygniatającym, lecz samą radością.
Maryja, Kocha mnie, i Ciebie - uwierz Jej, i oddaj się w Jej opiekę, przez akt oddania się... pomóżcie mi rozszerzać kult Matki Bożej, by wszyscy przez Nią, poznali Jezusa. Proszę o to, gorąco, módlcie się do Niej, a przez to do Boga Miłosiernego, będziecie modlić się.
Ja zaraz będę odsłuchiwał Mszy Świętej, nie wiem, czy dokończę pisanie, czy dopiero, po Mszy zakończę, moje refleksje, zobaczymy.
Dziś, byłem jeszcze u notariusza, załatwić sprawy, jutro mamy pogrzeb, jednej młodej pani, która zmarła na raka płuc, niech Jezus przyjmie, Ją do Chwały Nieba.
Miałem, dziś opisać, powrót nasz z Niepokalanowa, zrobił, to Andrzej, na blogu Biblioteka Maryjna, ale w skrócie opiszę, jak przebiegała droga.
Jechaliśmy autostradą do Radomia, po drodze podjechaliśmy do Sanktuarium w Lewiczynie, Pani Ziemi Grójeckiej, Kościół, był zamknięty, ale pomodliliśmy się. Andrzej, porobił parę zdjęć, obraz wygląda tak, zaraz zamieszczę na blogu.
Posłuchajcie Jeszcze się kiedyś rozsmucę!!
Norbert
Witajcie!!
Dziś wstałem rano, po godzinie 7 mej, w końcu wyspałem się, i czuję się, lepiej, tylko pogoda paskudna, pada często deszcz, i jest zimno, mimo, że pokazuje, że jest 8 stopni na plusie, teraz wieczorem, oczywiście, jest zimniej, ale mamy już wiosnę.
Rano, gdy wstałem wziąłem leki, które rano zażywam, wypiłem kawę, by obudzić się, i zjadłem, po insulinie śniadanie. Później, rozmawiałem z mamą, która była jak zwykle niezawodna w swoich poglądach, trudno to mój Krzyż, brak zrozumienia i chęci współpracy, ale codziennie modlę się za nią, by dostrzegła w tym ciemnym tunelu co jest, światełko Nadziei. Czas pokaże, modlitwa wszystko zmienia i leczy zranienia, oddaję to wszystko Jezusowi i Maryi, Oni pomogą.
Tak na marginesie, jeśli pojawią się błędy, wybaczcie, ale coś popsuło się w zamieszczaniu postów na blogu, i nie pokazuje, czy jest ę, ą, ś, ć, i inne znaki, czy są, w wyrazie, tylko pokazuje, że nie ma błędów.
Wybaczcie, też, że często nie piszę, ale to dlatego, że biorę, takie leki, po których na chwilę czuję się, dobrze a za chwilę, czuję się, jakbym dźwigał ciężary, i nie jestem wstanie nic napisać. Takie to moje życie, jak nie wysoki cukier, to ciśnienie krwi, lub źle czuję się ogólnie, ale nie rozpaczam inni, mają gorzej, w ogóle, nie mogą chodzić, lub bardzo cierpią, i nie użalają się nad swoim losem, i ja przyjmuję moje Krzyże codzienności, i polecam je Jezusowi Miłosiernemu i Matce Bolesnej, bo Oni, rozumieją, co to cierpienie. Jednak z cierpienia, po prze analizowaniu za, i przeciw, odnajduje się np. w mojej sytuacji, radość, bo dzięki temu, mogę być blisko Jezusa Ukrzyżowanego, i w Wielkim Poście, uczestniczyć w Jego Męce, a później Zmartchwywstaniu.
Wiem, że Jezus, nie odmówi, nikomu niczego, jeśli, będzie Go, prosił, przez Jego Mękę, także wielokrotnie będę czynił to, pisał, że Maryja jest Naszą Królową, i w tym czasie Postu, odmawiajmy Różaniec, módlmy się, bo Ona jest najkrótszą Droga do Jezusa i Zbawienia.
O miłości, Maryi, można powiedzieć wiele, ale wystarczy jedno westchniecie do Niej, jedno Zdrowaś Maryjo, jeden dziesiątek Różańca, lub cały Różaniec Święty, by Ona uprosiła wiele łask u Jezusa. Tylko, trzeba otworzyć, Jej swoje Serce, by tam weszła i otoczyła nas, mnie, Ciebie, płaszczem Macierzyńskiej Miłości.
Ja do końca swojego grzesznego życia, będę opowiadał i mówił o miłości, Maryi, względem nas ludzi, Jej dzieci, bo z Testamentu Krzyża, Ona jest naszą Matką, więc do kogo mamy się uciekać, jak nie do Mamy, więc uciekajcie się do Niej, a zobaczycie, jak Wasze życie, będzie się zmieniało na lepsze.
Cierpienia, będą namiastką tylko Nieba, Raju, nie momentem przygniatającym, lecz samą radością.
Maryja, Kocha mnie, i Ciebie - uwierz Jej, i oddaj się w Jej opiekę, przez akt oddania się... pomóżcie mi rozszerzać kult Matki Bożej, by wszyscy przez Nią, poznali Jezusa. Proszę o to, gorąco, módlcie się do Niej, a przez to do Boga Miłosiernego, będziecie modlić się.
Ja zaraz będę odsłuchiwał Mszy Świętej, nie wiem, czy dokończę pisanie, czy dopiero, po Mszy zakończę, moje refleksje, zobaczymy.
Dziś, byłem jeszcze u notariusza, załatwić sprawy, jutro mamy pogrzeb, jednej młodej pani, która zmarła na raka płuc, niech Jezus przyjmie, Ją do Chwały Nieba.
Miałem, dziś opisać, powrót nasz z Niepokalanowa, zrobił, to Andrzej, na blogu Biblioteka Maryjna, ale w skrócie opiszę, jak przebiegała droga.
Jechaliśmy autostradą do Radomia, po drodze podjechaliśmy do Sanktuarium w Lewiczynie, Pani Ziemi Grójeckiej, Kościół, był zamknięty, ale pomodliliśmy się. Andrzej, porobił parę zdjęć, obraz wygląda tak, zaraz zamieszczę na blogu.
Prawda, że piękny obraz, ile łask bije od Niego.
Odsłuchałem Mszy Św., i znów piszę do Was. Kiedy ruszyliśmy, w stronę Radomia, odpoczynek, ustaliliśmy sobie w Starej Błotnicy w Sanktuarium Matki Bożej z Błotnicy. Dojechaliśmy, po pół godzinie na miejsce. Sanktuarium było otwarte, ale związku z remontem świątyni, ksiądz kustosz, nie odsłonił obrazu. Obraz jest piękny, Sanktuarium bardzo stare, jest to Diecezja Radomska.
Obraz wygląda tak!
Jest piękny, w swojej okazałości. Maryja z Dzieciątkiem Jezus, które wskazuje prawą dłonią na Swoją Matkę, której powinniśmy słuchać.
Po kilku minutowej wizycie i modlitwie ruszyliśmy dalej, przejechaliśmy 120 km, i zatrzymaliśmy się w najstarszym Sanktuarium w Polsce, starsze niż na Jasnej Górze, jest to Sanktuarium Pani Kębelskiej. Jest tam, cudowna Figurka Matki Bożej z Dzieciątkiem, które pojawiło się w cudowny sposób z Nieba w 1276 roku. Modliliśmy się, i słuchaliśmy opowieści historii, które przekazywał ks. Pęzioł, do pielgrzymów, którzy przybyli.
Później, ksiądz egzorcysta Pęzioł, pomodlił się nade mną, umówiliśmy się, że zadzwonię, i umówimy się na dłuższą modlitwę, bo ta trwała kilkanaście minut, ksiądz zgodził się. Może dzisiaj uda mi się, do niego dodzwonić, i umówić na spotkanie, i na modlitwę wstawienniczą.
Matka Boża Kębelska
Po wyjściu z Sanktuarium, ruszyliśmy do domu, gdzie szczęśliwie dotarliśmy około godziny 19tej, poznosiliśmy, wraz z sąsiadem książki, i podarunki, z Niepokalanowa.
Dzisiaj, jeśli uda mi się, to zacznę, czytać, książkę 90 minut w Niebie, świadectwo pewnego mężczyzny, który w stanie śmierci, przez 90 minut, był w Niebie. Ratownicy, którzy przybyli na miejsce jego wypadku samochodowego, stwierdzili zgon, ale jeden kapłan, modlił się, przez długi czas za niego, a on w tym czasie, doświadczał radości Nieba, później, po 90 minutach, wróciły akcje życiowe, i powrócił do życia, by opowiedzieć swoje przeżycia, w tej książce. Polecam do przeczytania.
Będę kończył, moje pisanie, na końcu związku z Wielkim Postem, dołańczam piosenkę.
Posłuchajcie Jeszcze się kiedyś rozsmucę!!
Dobranoc!
Norbert
Komentarze
Prześlij komentarz