Moja codzienność, krótki rys
Witajcie drodzy!!
Przepraszam, że od wczoraj nic nie pisałem, ale nie miałem czasu, po prostu brakło, na mojego bloga, ale też źle czułem się, i nie miałem siły cokolwiek napisać, czynię to dziś, ale uprzedzam będzie krótko.
SOBOTA
Rano wstałem, zmęczony, wziąłem leki, rano pomodliłem się, późno wstałem, więc mało miałem czasu na cokolwiek, bowiem o 13 tej jechałem na pogrzeb, pewnego Pana, który zmarł z mojej miejscowości. Szybko ogoliłem się, odmówiłem modlitwę zawierzenia się Jezusowi Miłosiernemu, i czas przyszedł by pojechać, na pogrzeb, nie zbyt miałem ochotę na to, ale związku z pierwszą sobotą miesiąca, pojechałem przyjąłem komunię za zmarłego i jako zadość uczynienie za grzechy przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi. Po pogrzebie, pojechałem do Bychawy, miałem załatwić sprawy, wróciłem zmęczony.
Jeszcze do tego miałem nie miłą rozmowę, z pewną osobą z mojej rodziny i to podkopało mój stan psychiczny, do tego źle czułem się po spowiedzi pierwszo piątkowej i nie czułem łaski Bożej, więc nie dobre myśli kłębiły się w głowie. Do tego wysoki cukier i ciśnienie, doprowadziło, że nie miałem ochoty na nic. Jedynie wieczorem odsłuchałem, przez internet Akatystu i modlitwy Różańcowej o pokój na świecie, i zmęczony po skończonej modlitwach, nowennie pompejańskiej i innych usnąłem.
Ale te cierpienia nie poszły na marne ofiarowałem, je w modlitwach wieczornych, za grzeszników.
Dziękuję Jezu, za różne doświadczenie, i za małe Krzyżyki w mym życiu, bez nich życie byłoby nudne.
NIEDZIELA
Związku, ze zmęczeniem wczorajszego dnia, wstałem późno, przed 10 tą, cukier był w miarę dobry, ciśnienie troszkę w górę. Dziś miałem jechać do mamy, i trochę obawiałem się wizyty, w domu, związku z niektórymi sprawami z ostatnich dni, które dotknęły naszą rodzinę. Pojechaliśmy, było w domu dobrze, nie było złych tematów, mama dała mi jedzenie, pogadaliśmy w spokoju i wróciliśmy do domu, szczęśliwie dojechaliśmy. Gdy wracaliśmy wstąpiliśmy na 17 tą na Msze Św. do Ćmielowa, tam po Mszy wyspowiadałem bo czułem się, źle psychicznie i duchowo, ta spowiedź dała mi umocnienie i siłę, której mi brakowało, do walki ze złem. Jezus działa mocno w Sakramencie Pokuty. Czuję się jak nowo narodzony, mam siłę do walki z pokusami. Gdy wracaliśmy z Andrzejem odmówiliśmy koronkę do Miłosierdzia Bożego i dzięki Opatrzności Bożej, wróciliśmy szczęśliwie do domu. Dziękuję Ci Jezu za wszelkie łaski, za cierpienie, za spowiedź i Msze Św., dziękuję za spotkanie z rodziną, mamą, która potrzebuje modlitwy i wsparcia, ja codziennie za Nią modlę się i za osoby, które mam w sercu i te, które prosiły mnie o modlitwę.
Czuję się teraz dobrze, dlatego do Was piszę drodzy.
Ufajcie Jezusowi, a On Wasze kręte drogi, wyprostuje, i doprowadzi do Zbawienia. Kochajcie Maryję, Ona nigdy Was nie opuści, zapewniam Was o tym i daję moje słowo, że Ona tych, którzy się do Niej uciekają, nie opuści, ale wspomoże i doprowadzi do Swego Syna Jezusa.
Trwajcie przy Bogu i przy Krzyżu, pokutujcie, i cieszcie się z cierpienia, bo ono daje niesamowitą radość. Ja tego doświadczam codziennie, silne bóle fantomowe, cierpienia wysokich cukrów lub bardzo niskich, ciśnienie krwi, chory kręgosłup i wiele innych chorób, które mnie dotykają, to mimo tego, dziękuję Jezusowi za łaski i za cierpienie, bo wiem, że jestem blisko Niego, rozpięty jak On na Krzyży mojego życia.
To mój krótki rys ostatnich dni.
Spokojnej nocy.
Pozdrawiam Norbert
Jeszcze jedno słowo zapraszam na blog mojego opiekuna Andrzeja, z którym wspólnie założyliśmy Bibliotekę Maryjną, zapraszam odwiedzajcie, przyłączajcie się do obserwatorów i członków, i wspomóżcie w miarę możliwości nasz cel, wysławiania Maryi, jako Królowej Polski.
o to link do bloga http://dragany-bibliotekamaryjna.blogspot.com/
Zapraszamy do odwiedzania i komentarzy w miarę możliwości, jest on w początkowej fazie, ale z Bożą pomocą, rozrośnie się w siłę i moc, którą da nasza i Wasza Drodzy modlitwa.
Jeszcze raz pozdrawiam.
Norbert i Andrzej
Przepraszam, że od wczoraj nic nie pisałem, ale nie miałem czasu, po prostu brakło, na mojego bloga, ale też źle czułem się, i nie miałem siły cokolwiek napisać, czynię to dziś, ale uprzedzam będzie krótko.
SOBOTA
Rano wstałem, zmęczony, wziąłem leki, rano pomodliłem się, późno wstałem, więc mało miałem czasu na cokolwiek, bowiem o 13 tej jechałem na pogrzeb, pewnego Pana, który zmarł z mojej miejscowości. Szybko ogoliłem się, odmówiłem modlitwę zawierzenia się Jezusowi Miłosiernemu, i czas przyszedł by pojechać, na pogrzeb, nie zbyt miałem ochotę na to, ale związku z pierwszą sobotą miesiąca, pojechałem przyjąłem komunię za zmarłego i jako zadość uczynienie za grzechy przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi. Po pogrzebie, pojechałem do Bychawy, miałem załatwić sprawy, wróciłem zmęczony.
Jeszcze do tego miałem nie miłą rozmowę, z pewną osobą z mojej rodziny i to podkopało mój stan psychiczny, do tego źle czułem się po spowiedzi pierwszo piątkowej i nie czułem łaski Bożej, więc nie dobre myśli kłębiły się w głowie. Do tego wysoki cukier i ciśnienie, doprowadziło, że nie miałem ochoty na nic. Jedynie wieczorem odsłuchałem, przez internet Akatystu i modlitwy Różańcowej o pokój na świecie, i zmęczony po skończonej modlitwach, nowennie pompejańskiej i innych usnąłem.
Ale te cierpienia nie poszły na marne ofiarowałem, je w modlitwach wieczornych, za grzeszników.
Dziękuję Jezu, za różne doświadczenie, i za małe Krzyżyki w mym życiu, bez nich życie byłoby nudne.
NIEDZIELA
Związku, ze zmęczeniem wczorajszego dnia, wstałem późno, przed 10 tą, cukier był w miarę dobry, ciśnienie troszkę w górę. Dziś miałem jechać do mamy, i trochę obawiałem się wizyty, w domu, związku z niektórymi sprawami z ostatnich dni, które dotknęły naszą rodzinę. Pojechaliśmy, było w domu dobrze, nie było złych tematów, mama dała mi jedzenie, pogadaliśmy w spokoju i wróciliśmy do domu, szczęśliwie dojechaliśmy. Gdy wracaliśmy wstąpiliśmy na 17 tą na Msze Św. do Ćmielowa, tam po Mszy wyspowiadałem bo czułem się, źle psychicznie i duchowo, ta spowiedź dała mi umocnienie i siłę, której mi brakowało, do walki ze złem. Jezus działa mocno w Sakramencie Pokuty. Czuję się jak nowo narodzony, mam siłę do walki z pokusami. Gdy wracaliśmy z Andrzejem odmówiliśmy koronkę do Miłosierdzia Bożego i dzięki Opatrzności Bożej, wróciliśmy szczęśliwie do domu. Dziękuję Ci Jezu za wszelkie łaski, za cierpienie, za spowiedź i Msze Św., dziękuję za spotkanie z rodziną, mamą, która potrzebuje modlitwy i wsparcia, ja codziennie za Nią modlę się i za osoby, które mam w sercu i te, które prosiły mnie o modlitwę.
Czuję się teraz dobrze, dlatego do Was piszę drodzy.
Ufajcie Jezusowi, a On Wasze kręte drogi, wyprostuje, i doprowadzi do Zbawienia. Kochajcie Maryję, Ona nigdy Was nie opuści, zapewniam Was o tym i daję moje słowo, że Ona tych, którzy się do Niej uciekają, nie opuści, ale wspomoże i doprowadzi do Swego Syna Jezusa.
Trwajcie przy Bogu i przy Krzyżu, pokutujcie, i cieszcie się z cierpienia, bo ono daje niesamowitą radość. Ja tego doświadczam codziennie, silne bóle fantomowe, cierpienia wysokich cukrów lub bardzo niskich, ciśnienie krwi, chory kręgosłup i wiele innych chorób, które mnie dotykają, to mimo tego, dziękuję Jezusowi za łaski i za cierpienie, bo wiem, że jestem blisko Niego, rozpięty jak On na Krzyży mojego życia.
To mój krótki rys ostatnich dni.
Spokojnej nocy.
Pozdrawiam Norbert
Jeszcze jedno słowo zapraszam na blog mojego opiekuna Andrzeja, z którym wspólnie założyliśmy Bibliotekę Maryjną, zapraszam odwiedzajcie, przyłączajcie się do obserwatorów i członków, i wspomóżcie w miarę możliwości nasz cel, wysławiania Maryi, jako Królowej Polski.
o to link do bloga http://dragany-bibliotekamaryjna.blogspot.com/
Zapraszamy do odwiedzania i komentarzy w miarę możliwości, jest on w początkowej fazie, ale z Bożą pomocą, rozrośnie się w siłę i moc, którą da nasza i Wasza Drodzy modlitwa.
Jeszcze raz pozdrawiam.
Norbert i Andrzej
Komentarze
Prześlij komentarz