Małe rzeczy..... a tak wiele znaczą

Witajcie moi drodzy!!!

Właśnie moi drodzy wróciłem od mojej znajomej, takiej Pani z okresu kiedy robiłem kurs prawa jazdy, po prostu zaprzyjaźniliśmy się, no i wyrwałem się na parę godzin z domu, z tych czterech ścian, zawsze to coś.

Mój dzisiejszy dzień do godziny 20.00, bo o tej gdzieś godzinie skończę, pisanie tego posta o tytule.

małe rzeczy...a tak wiele znaczą

Dzisiaj mi dzień mija na takich szybkich obrotach, w sumie to wcześnie obudziłem się około 3 rano, już nie spałem, poleżałem, pomyślałem, pomodliłem się, bo była taka błoga cisza i spokój a wtedy najlepiej zebrać myśli i skupić się na tym co najważniejsze.

Wstałem około 7mej rano, zjadłem swoje ulubione lekarstwa brrrr trudno, takie moje życie, nie marudzę, bo nie o to w tym wszystkim chodzi, wstrzyknąłem insulinę w sumie biorę ją 5razy dziennie, mierzenie cukru we krwi, robię około 10 razy dziennie, pobierając krew z palca... idzie tych pasków do glucometru a tu jeszcze od stycznia mają być takie drogie... i jak tu przeżyć..ale trzeba dać radę nie załamywać się bo w tym wszystkim chodzi by nie umarła, we mnie nadzieja by ona żyła dopóki będą dobrzy ludzie mnie wspierali, dopóty będzie ona żyła we mnie....

Dalej!!!!! to siedziałem, i dokładałem wiadomości do mojego cv, które napisała mi z dobroci serca pewna Pani, za co stokrotnie dziękuję, i mam już gotowe cv, list motywacyjny już jakoś napiszę nie będzie z tym trudności, bo mam wzór jak go napisać....muszę to zrobić i rozesłać moje dokumenty cv. i list motywacyjny, różnym firmom, które przyjmują osoby niepełnosprawne, bo może coś z tego wyjdzie...muszę dalej działać, oprócz fundacji i Caritasu, trzeba poszukać zajęcia, bym już nie musiał was drodzy męczyć z tym Apelem, bo już sam jestem, przyznam się zmęczony, pewnie parę osób zabije brawo...nareszcie da sobie spokój, może i mają rację, bo rzadko przychodzi pomoc, a jak tak to jedni tylko się męczą by pomóc, a inni biernie na to patrzą.

Mi nie chodzi o to, by wszyscy wpłacali jakieś pieniądze, by przesyłali np. paczki, nie o to chodzi, po prostu chciałbym, by reakcja ludzi w ten przed świąteczny czas była spontaniczna, taka życzliwa i płynąca z serca, by ktoś np. ja, sorki że wywyższam się, miał jako takie te święta...przyznaję chciałbym by były radosne, ale czy takie będą już powoli tracę entuzjazm, trudno taki jest obecny świat....

czasami mały gest, małe rzeczy czynią wielkie rzeczy, i dają wiele, ja nie pożądam gwiazdki z nieba, nie chcę od Was samochodu z rocznika 2011, czy luksusowej willi, nie chcę 100000złotych, wystarczy mały gest, gest dobrej woli, to może dużo mi pomóc np. w pojechaniu do specjalisty, wykupu potrzebnych lekarstw, zakupu diety cukrzycowej...to wszystko jest mi potrzebne po to bym żył, bym mógł normalnie funkcjonować i nie skupiać się cały czas na mojej obecnej sytuacji i niepełnosprawności...

Ja nie chcę wiele, chcę małych rzeczy, chcę, bardziej chciałbym otrzymać taki prezent na gwiazdkę, pomocną dłoń, wystarczy tylko chcieć...nie wiem jak mam trafić do osób, które chcą a wahają się w pomocy dla mnie, nie wiem kochani, co napisać, po prostu dla mojego i waszego świętego spokoju zostawię ten osąd Wam, bo ja nawet mogę napisać całą książkę, i tak was mogę tym nie przekonać, nie taka jest droga, trzeba poczuć przypływ dobroci z serca, i podać pomocną dłoń w postaci np. pomocy czy materialnej, czy słownej... ja nie potrafię walczyć z wiatrakami....

tylko jeszcze jedno na koniec tej refleksji, chciałbym zadać Ci pytanie, takie!!!

CO BYŚ ZROBIŁ, GDYBYŚ ZNALAZŁ SIĘ W IDENTYCZNEJ SYTUACJI, BYŚ BYŁ SCHOROWANY, CIERPIĄCY, NIEPEŁNOSPRAWNY, BEZ PRACY, BEZ ŚRODKÓW NA LECZENIE...CO BYŚ ZROBIŁ?????

odpowiedz sobie w swoim sumieniu, i jak poczujesz że byś zrobił podobne kroki do moich kroków, to proszę jednym zdaniem POMÓŻ MI, POMÓŻ W TYM CIĘŻKIM OKRESIE KTÓRY PRZEŻYWAM...POMÓŻ, NIE STÓJ BEZCZYNNIE, BIERNIE JAK INNI, TYLKO ZADZIAŁAJ...O TYLE TYLKO PROSZĘ.

ja nie chcę się załamywać, nie chcę tracić sensu życia, bo przecież nie powieszę się, przecież nie odbiorę sobie życia, bo może po chudych latach, przyjdą tłuste...mam taką nadzieją i nią muszę żyć, tylko proszę Ciebie i Ciebie, pomóżcie mi, by nadzieja we mnie nie umarła, bym nie umarł z samotności....



Wracając do pierwotnej wersji postu, zaraz kiedy skończę post, zjem i wezmę insulinę, jutro mam do diabetologa na wizytę, a w czwartek do chirurga, pewnie dostanę wachlarz recept, już do tego przywykłem, z tych nie wykupionych mógłbym zrobić tzw. archiwum nie użytych recept...trudno, może tak ma to działać

Będę powoli kończył, bo muszę zjeść kolację i wziąć leki i insulinę,

Jeszcze raz proszę o pomoc i wsparcie tylko tyle proszę, jestem już zmęczony tym pukaniem, ale ten blog to moja jedyna ucieczka od bezczynności i od kłopotów.

Jeszcze raz dziękuję tym którzy mi pomogli, i chcą pomóc...dzięki wam istnieję....

pozdrawiam..idę zjeść

Dobrej nocki.... Norbert



PS. Jeśli ktoś z poprzednich moich postów chce wesprzeć moją i mojego wujka bardziej to kolega Andrzeja, Bibliotekę Maryjną, materiałami religijnymi, o różnej tematyce np. o Sanktuarium, a są tej osobie te materiały nie potrzebne to proszę przesyłać na mój adres domowy, z góry dziękuję w imieniu Andrzeja także dziękuję darczyńcom, to rozszerzy nasze działanie…. Jeśli zaznaczam jeszcze raz moja wiara razi niektórych, to nie patrz na mnie jako na wierzącego ale na człowieka potrzebującego wsparcia i pomocy w tym trudnym okresie…. z góry dziękujemy i odwdzięczymy się odpowiednimi gestami, ja nie stoję z założonymi rękoma, tylko próbuję coś zdziałać i pukam gdzie się da.



Jeszcze raz pozdrawiam

o to obiecany link do świadectwa Pni doktor Glorii Polo Ortiz, o tytule... Trafiona przez piorun

http://www.pmk-sa.com/dokumenty/Swiadectwo.pdf

przeczytajcie, może niektórych nastawienie do życia zmieni się.

na koniec Sylwia Grzeszczak.... Małe rzeczy...tak na podsumowanie dnia....



Norbert Mendyk

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Piękno Maryi The beauty of Mary

Życie!!!

Nasza codzienność. Our everyday life.