O cuda, cuda nie pojęte....
Dziś niedziela, kolejny dzień zmagań, ale nie poddaję się, jest dobrze, nie trzeba narzekać. Rano troszkę gorzej czułem się, od godz. 9 tej, teraz troszkę polepszyło się, i jestem wstanie napisać posta, bardzo Was drodzy przepraszam za błędy, i za to, że nie piszę jakiś, jak wcześniej zaznaczałem, postów pięknych intelektualnie, cudownych, nie wiadomo jakich, po prostu ja piszę to co czuję, jak u mnie jest i co przynosi mi ukojenie... nie opowiadam jakiś historii, np. o filmie ( ale czasami pewnie opiszę ), ale staram się prostym językiem, dotrzeć do dużej rzeszy czytelników, do grzeszników, którym sam jestem, to moje zadanie, zadanie tego bloga. Ja w ostatnich miesiącach, po prostu źle czuję się psychicznie, i to wszystko powoduje, że nie piszę o śmiesznych rzeczach, jestem w takim stanie, i nie potrafię nic w tym zmienić, po prostu, modlitwa, nadzieja, wiara, wierzę, że to zmieni się, i nastąpi cud.. Niedawno odmówiliśmy z Andrzejem, Koronkę do Miłosierdzia Bożego, oraz Różani