Maryjo Pani Fatimska - módl się za nami grzesznymi KRZYŻU Chrystusa, bądź pozdrowiony!
Witajcie!!!
Ja
wczoraj i dziś tak sobie czułem się, czasami jest mi bardzo ciężko,
skoki cukrów i ciśnienia są duże, do tego mam wielkie problemy z
brzuchem, wątrobą, nerkami i jelitami... wykańczam czasami się powoli...
ale trudno to mój Krzyż, jak to piszę to dziś niedziela Święto
Podwyższenia Krzyża Świętego.. wpatruję się w ten Krzyż i cierpię z
Bogiem.. trudno inni mają gorzej, ja nie mogę narzekać, tylko jest tak
że jak jest wysoka gorączka do 40 stopni, bóle, ciężko jest, a ja tak
często mam, teraz jeszcze jakieś znamiona mi wyskakują... ale nie
przestaję modlić się, po Brańszczyku odnalazłem, wiarę, nadzieję, miłość
i głos Boga, który mówi do mnie... Norbert - JA JESTEM!..
to
o mnie tyle, jeszcze będę pisał co u mnie... przepraszam Was że rzadko
piszę o sobie, ale teraz postaram się częściej to robić... czytajcie
bloga, mówcie innym o nim, proszę o to skromnie i módlmy się uwielbiając
KRZYŻ W NASZYM ŻYCIU.
a teraz o wczorajszym dniu Święto Matki Bożej Fatimskiej.
Maryja nas prosi i błaga, módlcie się w każdym czasie, módlcie się na Różańcu Świętym... módlmy się.
Pani Fatimska Kochana Mamusiu, otocz Płaszczem Swej Macierzyńskiej Miłości, cały Świat, grzeszników, którym sam jestem, opiekuj się tymi którzy odpowiadają na Twe Słowa w Fatimie... i chcę Ci podziękować za wszystko, za opiekę, miłość... bądź z nami cały czas chroń i osłaniaj przed atakami szatana...
Pani Fatimska - módl się za nami grzesznymi!
13 września 1917 - piąte objawienie się Matki Bożej
13 września 1917. Kiedy zbliżyła się godzina, przeciskałam się z Hiacynta i Franciszkiem przez tłum ludzi, który nam ledwo pozwalał przejść. Ulice były pełne ludzi. Wszyscy chcieli nas widzieć i rozmawiać z nami. Tam się jeden drugiego nie bał. Wiele osób, nawet zacne panie i panowie przeciskali się przez tłum, który nas otaczał. Padali na kolana przed nami, prosząc, byśmy Matce Bożej przedstawili ich prośby. Inni, którzy nie mogli się do nas dostać, wołali z daleka:
- „Na miłość Boską, proście Matkę Boską, żeby mi wyleczyła mego syna kalekę".
Ktoś inny wołał:
- „Niech wyleczy moje niewidome dziecko". A znowu inny:
- „A moje jest głuche". I znowu inny:
- „Niech mi przyprowadzi z wojny do domu mego męża i mego syna".
- „Niech mi nawróci grzesznika".
- „Niech mnie uzdrowi z gruźlicy" itd.
Tam ukazała się cała nędza biednej ludzkości, niektórzy krzyczeli z drzew, inni z muru, na którym siedzieli, aby nas zobaczyć, gdy przechodziliśmy. Jednym obiecując spełnienie ich życzeń, innym podając rękę, aby mogli się podnieść z ziemi, mogliśmy się dalej posuwać dzięki kilku mężczyznom, którzy nam torowali drogę przez tłum.
Kiedy teraz czytam w Nowym Testamencie o tych cudownych scenach, które się zdarzały w Palestynie, kiedy Pan Jezus przechodził, przypominam sobie te, które jako dziecko mogłam przeżyć na ścieżkach i ulicach z Aljustrel do Fatimy do Cova da Iria. Dziękuję Bogu i ofiaruję Mu wiarę naszego dobrego ludu portugalskiego.
Myślę, że jeżeli ci ludzie na kolana padali przed trojgiem biednych dzieci, jedynie dlatego, że z miłosierdzia Bożego doznały łaski rozmawiania z Matką Boską, to co by dopiero robili, gdyby widzieli przed sobą samego Jezusa Chrystusa? Więc dobrze, ale to wszystko do tego nie należy. Było to raczej poślizgnięcie się pióra w tym kierunku, do którego właściwie nie zmierzałam. Cierpliwości, znowu coś zbędnego! Nie usuwam jej jednak, aby nie niszczyć zeszytu.
Doszliśmy wreszcie do Cova da Iria koło dębu skalnego i zaczęliśmy odmawiać różaniec z ludem. Wkrótce potem ujrzeliśmy odblask światła i następnie Naszą Panią nad dębem skalnym.
- „Odmawiajcie w dalszym ciągu różaniec, żeby uprosić koniec wojny. W październiku przybędzie również Nasz Pan, Matka Boża Bolesna i z Góry Karmelu, św. Józef z Dzieciątkiem Jezus, żeby pobłogosławić świat. Bóg jest zadowolony z waszych serc i ofiar, ale nie chce, żebyście w łóżku miały sznur pokutny na sobie. Noście go tylko w ciągu dnia".
- „Polecono mi, żebym Panią prosiła o wiele rzeczy: o uzdrowienie pewnego chorego i jednego głuchoniemego".
- „Tak, kilku uzdrowię, innych nie. W październiku uczynię cud, aby wszyscy uwierzyli".
I zaczynając się wznosić, znikła jak zwykle.
MÓDLMY SIĘ ZAWSZE I RATUJMY ŚWIAT ORAZ ZATWARDZIAŁYCH GRZESZNIKÓW BY NAWRÓCILI SIĘ!
13 września 1917. Kiedy zbliżyła się godzina, przeciskałam się z Hiacynta i Franciszkiem przez tłum ludzi, który nam ledwo pozwalał przejść. Ulice były pełne ludzi. Wszyscy chcieli nas widzieć i rozmawiać z nami. Tam się jeden drugiego nie bał. Wiele osób, nawet zacne panie i panowie przeciskali się przez tłum, który nas otaczał. Padali na kolana przed nami, prosząc, byśmy Matce Bożej przedstawili ich prośby. Inni, którzy nie mogli się do nas dostać, wołali z daleka:
- „Na miłość Boską, proście Matkę Boską, żeby mi wyleczyła mego syna kalekę".
Ktoś inny wołał:
- „Niech wyleczy moje niewidome dziecko". A znowu inny:
- „A moje jest głuche". I znowu inny:
- „Niech mi przyprowadzi z wojny do domu mego męża i mego syna".
- „Niech mi nawróci grzesznika".
- „Niech mnie uzdrowi z gruźlicy" itd.
Tam ukazała się cała nędza biednej ludzkości, niektórzy krzyczeli z drzew, inni z muru, na którym siedzieli, aby nas zobaczyć, gdy przechodziliśmy. Jednym obiecując spełnienie ich życzeń, innym podając rękę, aby mogli się podnieść z ziemi, mogliśmy się dalej posuwać dzięki kilku mężczyznom, którzy nam torowali drogę przez tłum.
Kiedy teraz czytam w Nowym Testamencie o tych cudownych scenach, które się zdarzały w Palestynie, kiedy Pan Jezus przechodził, przypominam sobie te, które jako dziecko mogłam przeżyć na ścieżkach i ulicach z Aljustrel do Fatimy do Cova da Iria. Dziękuję Bogu i ofiaruję Mu wiarę naszego dobrego ludu portugalskiego.
Myślę, że jeżeli ci ludzie na kolana padali przed trojgiem biednych dzieci, jedynie dlatego, że z miłosierdzia Bożego doznały łaski rozmawiania z Matką Boską, to co by dopiero robili, gdyby widzieli przed sobą samego Jezusa Chrystusa? Więc dobrze, ale to wszystko do tego nie należy. Było to raczej poślizgnięcie się pióra w tym kierunku, do którego właściwie nie zmierzałam. Cierpliwości, znowu coś zbędnego! Nie usuwam jej jednak, aby nie niszczyć zeszytu.
Doszliśmy wreszcie do Cova da Iria koło dębu skalnego i zaczęliśmy odmawiać różaniec z ludem. Wkrótce potem ujrzeliśmy odblask światła i następnie Naszą Panią nad dębem skalnym.
- „Odmawiajcie w dalszym ciągu różaniec, żeby uprosić koniec wojny. W październiku przybędzie również Nasz Pan, Matka Boża Bolesna i z Góry Karmelu, św. Józef z Dzieciątkiem Jezus, żeby pobłogosławić świat. Bóg jest zadowolony z waszych serc i ofiar, ale nie chce, żebyście w łóżku miały sznur pokutny na sobie. Noście go tylko w ciągu dnia".
- „Polecono mi, żebym Panią prosiła o wiele rzeczy: o uzdrowienie pewnego chorego i jednego głuchoniemego".
- „Tak, kilku uzdrowię, innych nie. W październiku uczynię cud, aby wszyscy uwierzyli".
I zaczynając się wznosić, znikła jak zwykle.
MÓDLMY SIĘ ZAWSZE I RATUJMY ŚWIAT ORAZ ZATWARDZIAŁYCH GRZESZNIKÓW BY NAWRÓCILI SIĘ!
Pani Fatimska - módl się za nami, bł. Hiacynto i Franciszku - wstawiajcie się za nami
Fatima Portugalia miejsce Objawień.
KRZYŻ CHRYSTUSA I NASZ KRZYŻ ZBAWIENIA
Módlmy się zawsze, pamiętajmy o tym.......
Komentarze
Prześlij komentarz