Rekolekcje w Brańszczyku - Świadectwo po 4 turnusie


Dla słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla wszystkich
(1 Kor 9,22 )

Witajcie moja refleksja po Brańszczyku 4 turnus.

Nie odważyłem się, chociaż pragnąłem tego w sercu, na ostatniej Mszy Świętej powiedzieć jak przeżyłem rekolekcje, więc teraz postanowiłem napisać co czułem przez te dni.

Na początku nie mogłem zaaklimatyzować się, nie moc, brak sił, nie chęć przyjazdu, robiła swoje, nie miałem na nic siły. Codzienna Msza Święta pomagała mi, konferencje, rozmowy, modlitwy zaczęły otwierać mnie na miłość Bożą i bliźniego. po kilku dniach odezwałem się do pierwszych wolontariuszy i zapoznałem się z nimi, później przyszedł czas by gadać z osobami chorymi, podopiecznymi, niektórzy nie mówią, są leżącymi na wózku, ja przy nich byłem tzw. zdrowy, mimo chorób które mam, a tyle razy narzekałem, a inni cierpią gorzej. Kochani podopieczni Bóg jest z Wami, ze mną, z tymi którzy cierpią, z tymi którzy pomagają cierpiącym… W każdym człowieku, jest sam Jezus, musimy tylko dokładnie przyjrzeć się i w duszy poznamy Chrystusa w każdym człowieku. W czasie turnusu, podczas kazania, nie raz były łzy, sam chociaż nie potrafię płakać, to jednak łezka popłynęła mi po policzku. Cierpiałem, ale czułem obok siebie Maryję, która przytulała mnie i Was wszystkich. Ona jest naszą Mamą, a Mama jest przy dziecku. Najważniejsze w tym płaczu, był sam Bóg – Zbawiciel świata. On wtedy mówił do nas, mówił w naszej duszy i przez słowa Kapłana.

Poznałem piękne osoby , księży, nowicjuszy, postulantów, kleryków , wolontariuszy, podopiecznych, są oni Aniołami Brańszczyka. ja miałem swojego opiekuna Bartka, wspaniale było. Nie będę tu wymieniał z imienia każdego, bo mogę kogoś pominąć, piszę do Was wszystkich do każdego z Was.
Na rekolekcjach, odnalazłem sens modlitwy, spowiadałem się, miałem też rozmowę z księdzem Łukaszem dyrektorem, piękne to było.
Dwa razy, za mnie, była Msza Św. jedną sam zamówiłem, druga nie wiem od kogo była, prawdopodobnie ks. Łukasz dyrektor postanowił ofiarować Msze Świętą, za nas mnie i Andrzeja i innych podopiecznych, lub ktoś anonimowy . Dziękujemy za ten wielki dar modlitwy.

Były tam śpiewy, modlitwy, adoracje, co mnie umacniało i pomagało. Kochałem to i kocham.

Przed Brańszczykiem prawie nie modliłem się, teraz codziennie modlę się i cały czas w uszach, słyszę piosenki religijne śpiewane w Brańszczyku.
Stan nie raz beznadziejności, nadal trwa ale czasami jest lepiej, w Brańszczyku nie mogłem spać budziłem się 4, 5 rano, więc brałem Różaniec i modliłem się.
Tęsknię za modlitwą, Kaplicą, za Wami wszystkimi... była tam taka cisza, spokój, piękne rozmowy, zabawy... teraz jest szara rzeczywistość, ale odnalazłem drabinę Jakubową w Brańszczyku i tu u mnie w domu, Ona jest tam gdzie my jesteśmy, i co najważniejsze odnalazłem i zobaczyłem Boga który mówi do mnie, po imieniu, jak do Mojżesza Norbert - JA JESTEM.
Bóg kocha mnie. KOCHA WAS WSZYSTKICH I PAMIĘTAJCIE MÓWI DO WAS PO IMIENIU. Wejdźcie na Drabinę Jakubową, wraz z Aniołami, bo nimi jesteście i zobaczcie Kochani Boga.

Tęsknie za Wami, ale jestem podłączony kablem modlitwy z Brańszczykiem, i to mnie umacnia, że jak wola Boga pozwoli spotkamy się jeszcze raz w następnym roku w Brańszczyku i staniemy się Aniołami tego przepięknego miejsca gdzie Niebo łączy się z Ziemią.

Czuję w sobie Waszą modlitwę.

Dziękuję Wam wszystkim i jeszcze proszę o modlitwę za mnie, Andrzeja za moją biedną rodzinę, by nawróciła się, by odnalazła Boga, który też do nich mówi po imieniu, by ten głos usłyszeli – JA JESTEM. Proszę skromnie o to.

Z Bogiem Norbert.


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Piękno Maryi The beauty of Mary

Życie!!!

Nasza codzienność. Our everyday life.