Wstałem i jest źle, nie wiem pogoda, nastrój, obowiązki... czy to wszystko są moim problemem.. czy może ja sam, nim jestem... Gdy świeci słońce, ja widzę ciemność, nie promyki światła, które przenikają duszę..nic!!!!!!!!! pustka w środku i na zewnątrz, która panuje bez przerwy, czy to moja wina. Nie mam z kim, oprócz Andrzeja, o tym pogadać..modlitwa, jest ale czuję, że jest ona nie dopełni taka sama jak kilka msc wstecz.. jest pozbawiona rytmu, rytmu bicia serca, które kocha bezgranicznie.. czy to wszystko dopuścił Bóg? bym oszlifował swój charakter, czy wszystko zaciemnia, kto inny... ja na to odpowiedzi nie znam... Widzę twarze, ale nie ludzi, tylko zarys sylwetki, nic nikomu nie mówię, bo po co, udaję że jest wszystko wporządku, niby czym miałbym ich denerwować smucić. Z każdym dniem coraz bliżej świąt.... po co robić hałasu i szumu wobec swej osoby, niech pozostanie przez krótki czas tak jak jest. Cierpienie ma sens, gdy się je przeżywa z Bogiem, ja nie wiem czy to co czuję